sobota, 14 marca 2015

Słów kilka o poezji

W dzisiejszej Gazecie Wyborczej przeczytać możemy wywiad z Tadeuszem Dąbrowskim, który sam o sobie mówi: zajmuję się pisaniem wierszy. Bo nie ma czegoś takiego jak permanentne bycie poetą. W dalszej części rozmowy czytamy:

To nie jest tak, że wyłącznie popkultura zabija ambitne czytelnictwo, przyczyniają się do tego sami poeci, pisząc wiersze, które tracą z horyzontu odbiorcę jako partnera do rozmowy, a nie tylko uczestnika wyrafinowanej gry. Nie trzeba być wyedukowanym muzycznie, by się zachwycać Mozartem, tak samo do wiersza nie trzeba podchodzić z bagażem metodologicznym i intelektualnym. "Sonety krymskie" są piękne bez względu na to, czy posiadamy wiedzę na temat sonetu jako formy.

Mierzi mnie patos w sztuce. Nie trawię poezji, która rości sobie prawo do udzielania życiowych rad, orzekania, jak skonstruowany jest świat albo co jest po drugiej stronie. Wiersz powinien umieć się z siebie śmiać. (...) Moja "wiosna" nie jest twoją "wiosną",  "miłość" z pewnością też rozumiemy nieco inaczej.

Zgadzacie się? czy to przerost formy i przeintelektualizowanie sprawiają, że tak rzadko sięgamy po poezję?
Całą rozmowę przeczytacie na stronie:

3 komentarze:

  1. A może ci twórcy niekoniecznie mają nam coś ciekawego do powiedzenia? Mało mnie interesuje czyjś ekshibicjonizm, raczej umiejętność, aby "odpowiednie dać rzeczy słowo". Może nie jestem miłośnikiem poezji, ale kiedy czytam Rilkego czy Eliota to czasem trafiam na fragment, od którego przechodzą mi ciary po plecach, bo oto odkrywam, że ktoś opisał coś z zakamarka mojego serca, bardzo osobistego, czego sama nie potrafiłam nawet nazwać ani określić. I wtedy doświadczam wielkiego "wow!". I w tych momentach wiem, że prawda absolutna istnieje, nawet jeśli mogę ją tylko poznawać cząstkowo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może warto więc samemu zacząć nadawać słowa rzeczom? z wielką chęcią udostępnimy miejsce:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Che che.Niestety, potrafię nadawać tylko te "nieodpowiednie". Bez fajerwerków :)

    OdpowiedzUsuń