Pierwszy czwartek miesiąca, a więc i spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki już za nami. Nie pozostaje nam nic innego jak czekać na kolejne, a póki co relacja Marysi z wczorajszej dyskusji:
O
czym można rozmawiać w samo południe pochmurnego, październikowego
dnia? To
oczywiste. O czytaniu! Ten to metatemat zdominował naszą dyskusję,
a to wskutek lektury „Czytelniczki znakomitej” Alana Bennetta. Ta
lekka (gabarytowo także), dowcipna i mądra książka stała się
punktem wyjścia dla naszych rozważań dotyczących czytania jako
takiego.
Po
co czytamy?
Kiedy
ujawniły się nasze pasje lekturowe?
Jak
na nas wpływa ta niewątpliwie przyjemna czynność?
Czy
od czytania można się uzależnić?
Czy
można „przedawkować”?
Czy
czytanie jest zajęciem samolubnym/solipsystycznym?
Jak
nasi najbliżsi reagują na nasze „znikanie” w świecie książek?
Temat
głęboki i szeroki jak rzeka i jak ona wciągający. Książka
wzbogaciła też nasze słownictwo o dwa interesujące pojęcia –
amanuensis oraz opsimata.
A
to wszystko w zaciszu naszej biblioteki, przy kawie, herbacie, babce
i metrowcu.
Nie
wiem jak Państwo, ale ja z niecierpliwością oczekuję na listopad!
Oto
kilka naszych wybranych „perełek” z „Czytelniczki...”:
„Odkryła, że
każda książka wiedzie ku innej książce: gdziekolwiek skręciła,
otwierały się przed nią coraz to nowe drzwi i dnia nie starczało
już na to wszystko, co chciałaby przeczytać”
„Jej Wysokość
doszła do wniosku, że widocznie pisarzy najlepiej jest spotykać
na kartach ich książek i że są oni wytworami wyobraźni
czytelnika w równej mierze, jak ich bohaterowie. Najwyraźniej
żaden z nich nie pomyslał, że czytając ich utwory wyświadcza
się im uprzejmość, wszyscy sądzili raczej, że to oni, pisząc
książkę, wyświadczyli uprzejmość czytelnikowi.”
„Choroba
Alzheimera jest pospolita, a królowa nie należy do pospólstwa,
więc nie może mieć Alzheimera.”
„Kiedy
poddani klękają, patrzy się na nich z góry, a z tej perspektywy
nawet najbardziej niesympatyczna osoba potrafi wzruszyć: te
początki łysiny, niedogolone włosy rosnące na karku ponad
kołnierzykiem. To budzi niemal macierzyńskie uczucia.”
„Receptą na
szczęście jest brak poczucia, że coś się nam należy.”