poniedziałek, 23 stycznia 2017

Ferie w bibliotece

Zapraszamy dzieci w wieku 8-10 lat  na cykl zajęć plastycznych zatytułowanych „Kartonowe cuda”. W trakcie ferii zimowych będziemy spotykać się od wtorku do czwartku o godzinie 13.00, by czarować z kartonem. W planie m.in. walentynkowe kartki, kolorowe pudełka na skarby czy karnawałowe maski.  
Chęć udziału należy zgłosić telefonicznie pod nr 91 422 71 09
Liczba miejsc ograniczona.
Prosimy o wypełnienie Zgody na udział w warsztatach
Zapraszamy!


czwartek, 12 stycznia 2017

Paszporty POLITYKI 2016

10 stycznia kolejny raz rozdane zostały Paszporty POLITYKI, czyli jedne z ważniejszych nagród kulturalnych w Polsce. Tegoroczna, 24. edycja, wzbogacona została o nową kategorię - Kultura cyfrowa. W kategorii Literatura nagrodę zdobyła Natalia Fiedorczuk - Cieślak, wokalistka, instrumentalistka, animatorka kultury. W debiucie o "trudnym stawaniu się matką" pt. "Jak pokochać centra handlowe" doceniono przenikliwy portret współczesnej Polski widzianej od strony matek z wózkami, za chłodny i niebanalny obraz macierzyństwa, a także za żywy i pełen humoru literacki język (www.polityka.pl/natalia-fiedorczuk-cieslak-laureatka-paszportow-polityki-w-kategorii-literatura)
Książka ta wyrasta z osobistych doświadczeń autorki związanych z macierzyństwem i depresją poporodową, ale wykracza poza nie, stając się zapisem rozpadu osobowości.
„Chodzi o taki moment w życiu, który wszystko zmienia. Huragan, który rewolucjonizuje twój światopogląd. I w moim przypadku tym czymś było macierzyństwo. Moja książka jest właśnie próbą konfrontacji z wewnętrznym kryzysem i trudnymi uczuciami izolacji, odcięcia od świata i dotychczasowych doświadczeń, w obliczu czegoś zupełnie innego, co zmienia osobowość i na co sama byś się nie zdecydowała” – mówiła autorka w rozmowie z Sylwią Szwed w „Wysokich Obcasach” (19.11.2016).
Kim jestem, kiedy rodzę dziecko? Czy wciąż sobą? Czy może wszystkim: matką, żoną, kucharką, opiekunką, przytulającymi ramionami, zaharowaną panią domu, tylko właśnie nie sobą? Fiedorczuk pisze o izolacji, rozczłonkowaniu, rozczarowaniu, ale bez użalania się nad narratorką, raczej z ironią, niż przesadną tkliwością.
„Narracja Fiedorczuk jest pozbawiona sentymentalizmu (z jakim często pisze się o macierzyństwie), za to nie brak jej autoironicznego humoru. A skąd centra handlowe w tytule? Otóż właśnie tam w godzinach przedpołudniowych chowają się sterane kobiety z wózkami. Zamiast wędrować po nieprzyjaznym mieście, mogą mieć chwilę dla siebie, kiedy dziecko uśnie. Siedzą nad kawą wśród innych matek z wózkami. Nie patrzą na siebie. Wiedzą” - pisała o książce Justyna Sobolewska („Polityka”, 22.06.2016).

Pozostali laureaci to:

Film: Jan P. Matuszyński 
Nagroda za „Ostatnią Rodzinę”, najdojrzalszy artystycznie debiut ostatnich sezonów. Za twórcze poszerzenie formuły kina biograficznego oraz perfekcyjną współpracę z aktorami, której rezultatem stały się wybitne kreacje odtwórców głównych ról.
Urodzony w 1984 r. Matuszyński kinem zainteresował się w wieku czterech lat i za klasykami powtarza, że film to życie, z którego wycięto nudę. Bohaterami jego dokumentów – jak „Deep Love” czy „Niebo” – są podejmujący trudne wyzwania ludzie z pasją. Wyróżniona w Locarno i obsypana nagrodami w Gdyni fabuła „Ostatnia Rodzina” to najdojrzalszy, ale i najbardziej ryzykowny polski debiut ostatnich lat. Historia Beksińskich została bowiem zdokumentowana przez nich samych i wielokrotnie opisana. Film Matuszyńskiego świetnie pokazuje te rodzinne relacje.
Teatr: Anna Smolar.
Za teatr kameralny i empatyczny, z polotem i humorem podejmujący tematy zepchnięte na margines. Za konsekwentne poszerzanie teatralnego pola oraz chęć i umiejętność dialogowania z każdym odbiorcą.
Anna Smolar urodziła się w 1980 r. i wychowała w Paryżu, ale wróciła do kraju rodziców, by pracować w teatrze. Jej pierwszym głośnym spektaklem byli „Aktorzy prowincjonalni” wystawieni wspólnie z Agnieszką Holland w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Kolejne okazały się różnorodne, jednocześnie bliskie życiu i przez to poruszające: „Aktorzy żydowscy” w warszawskim Teatrze Żydowskim, „Dybuk” z Teatru Polskiego w Bydgoszczy czy zrealizowana w Centrum Nauki Kopernik „Henrietta Lacks”. Związki z Francją kultywuje, wystawiając francuskich autorów: Claudela, Camusa, Giraudoux, Pommerata. Przełożyła na francuski „Miłość z kamienia” Grażyny Jagielskiej.
Sztuki wizualne: Daniel Rycharski. 
Za intrygujące połączenie duchowości z aktywizmem, konserwatyzmu z otwartością i prowincjonalizmu z europejskością. Za nadanie całkiem nowego sensu terminowi „sztuka wiejska”.
Daniel Rycharski urodził się w 1986 r. Po studiach w zakresie grafiki w Krakowie powrócił do rodzinnej wsi Kurówko, gdzie mieszka i pracuje. We współpracy z okolicznymi mieszkańcami realizował murale na stodołach, domach i przystankach autobusowych, a później kolejne projekty osadzone w realiach podsierpeckiej wsi. Odkrywa dla sztuki na nowo wiejską społeczność, a przy tym zadaje pytania – na przykład o stosunek Kościoła do mniejszości seksualnych. W 2016 r. brał udział w licznych wystawach, wykonał też na zamówienie rolników zrzeszonych w NSZZ Solidarność „Sztandar św. Ekspedyta”.
Muzyka poważna: Marzena Diakun. 
Za konsekwentny i błyskotliwy rozwój osobowości i kariery dyrygenckiej mimo wszelkich trudności oraz za świetną interpretację partytury wykonanej we Wrocławiu „Zagubionej autostrady” Olgi Neuwirth.
Marzena Diakun urodziła się w 1981 r. w Koszalinie. Dyrygenturę ukończyła z wyróżnieniem w 2005 r. w Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Studia podyplomowe odbyła na Universität für Musik und darstellende Kunst w Wiedniu. Debiutowała w 2002 r. z Filharmonią Koszalińską. Współpracowała m.in. z Orkiestrą Czeskiego Radia w Pradze, Orchestre Philharmonique de Paris, Göteborg Opera, NOSPR w Katowicach i Filharmonią Narodową. Sławę zyskała koncertowym wykonaniem „Umarłego miasta” Korngolda transmitowanym we francuskim radiu i medici.tv, a nasi jurorzy widzą w niej jedną z ciekawszych postaci nowego pokolenia europejskich dyrygentów.
Muzyka popularna: Wacław Zimpel
Za przełamywanie granic w muzyce, za autorskie, poparte świetnymi umiejętnościami łączenie różnych tradycji i szukanie w nich tego, co wspólne i uniwersalne.
Wacław Zimpel, urodzony w 1983 r. w Poznaniu, to klarnecista klasycznie wykształcony, ale przekraczający granice muzyczne – w przenośni i dosłownie. Grywa jazz i muzykę improwizowaną w międzynarodowych składach, muzykę żydowską w kwartecie Ircha, nagrywa płyty i koncertuje z muzykami z Indii. Ostatnio najbardziej pochłaniają go relacje między duchowością muzyki Wschodu a koncepcjami zachodniej minimal music. Te zainteresowania słychać na solowym albumie „Lines” wydanym w 2016 r. oraz na płycie tria LAM – nagranej z Hubertem Zemlerem na perkusji i Krzysztofem Dysem na fortepianie.
Kultura cyfrowa: Michał Staniszewski.
Za udowadnianie, że gry wideo mogą łączyć elementy wszystkich dziedzin sztuki. Za konsekwencję w badaniu granic cyfrowego medium. Za artystyczną dojrzałość „Bound”, doświadczenia, które jak dotąd najpełniej uzmysławia potencjał nowej przestrzeni twórczej – wirtualnej rzeczywistości.
Michał Staniszewski urodził się w 1981 r., studiował matematykę, ale życie związał z demosceną – społecznością artystyczną zajmującą się cyfrową sztuką czasu rzeczywistego, czyli zaprogramowaną, a później odtwarzaną na konkretnej maszynie. Wydane w 2016 r. „Bound” współtworzonego przez niego Studia Plastic pokazuje, że dziś nominowany działa w zupełnie innej skali. Przygotowana z myślą o konsoli PlayStation 4 i systemie VR (virtual reality) gra – o kobiecie, która wraca do wspomnień z dzieciństwa, przenosząc się w fantastyczny świat kolorów i tańca – chwalona była na całym świecie za walory wizualne. Ale cały czas drzemie w niej duch demosceny.
Wyróżnienie dla Kreatora Kultury otrzymał Jan Ptaszyn Wróblewski
Za bycie dobrym duchem muzyki jazzowej w Polsce od jej prapoczątków aż do dziś. Za wyprowadzenie polskiego jazzu w świat, za udział w powstaniu serii nagrań, która pod szyldem Polish Jazz przetrwała ćwierć wieku i właśnie powróciła po latach niebytu. Za to, że dla całej polskiej sceny muzycznej bywał liderem, aranżerem, organizatorem, nauczycielem i animatorem, nigdy nie traktując jazzu jako ograniczającej konwencji. I za to, że kiedy nie gra, to jak nikt inny potrafi o muzyce opowiadać.
Jan „Ptaszyn” Wróblewski urodził się w 1936 r. w Kaliszu. Od drugiej połowy lat 50. profesjonalnie związany jest z dynamicznie rozwijającą się polską sceną jazzową, jako saksofonista występując m.in. w zespołach Jerzego Miliana i Krzysztofa Komedy. Był pierwszym polskim jazzmanem, który grał w Stanach Zjednoczonych – jako członek orkiestry podczas festiwalu w Newport. Później występował wielokrotnie za granicą, a w Polsce zakładał lub liderował licznym zespołom, m.in. Polish Jazz Quartet, komponując też i nagrywając utwory orkiestrowe oraz piosenki śpiewane m.in. przez Ewę Bem i Andrzeja Zauchę. Stale pomaga młodym adeptom jazzu, angażując się w warsztaty i festiwale. Od 46 lat prowadzi też w radiowej Trójce audycję „Trzy kwadranse jazzu” – najważniejszy program prezentujący ten gatunek muzyczny.

wtorek, 10 stycznia 2017

Klubowe potyczki

Pierwsze w nowym roku spotkanie naszego Klubu Książki było nad wyraz wyjątkowe, a to za sprawą tego, iz nasza dyskusja dotyczyła tym razem nie jednej, a dwóch książek - "Limonowa" E.Carrere oraz "Na dno szybu" L.Adamczewskiego. 
Pierwsza opowiada o postaci autentycznej - jest to powieść biograficzna na temat pisarza, awanturnika, polityka Eduarda Sawienki, spleciona z historią ZSRR i Rosji, w której śledzimy losy bohatera od ukraińskiego Charkowa przez Nowy Jork, Paryż i Moskwę. Jak mówi sam autor książki:
Urodził się zaraz po wojnie i wychowywał na Ukrainie, tam był kimś w rodzaju młodocianego przestępcy. Potem został poetą, tworzącym poza oficjalnym obiegiem, bez papierów żyjącym w Moskwie ery Breżniewa. Stamtąd w latach 70. emigruje do Nowego Jorku, gdzie bieduje, wiodąc barwne życie. Ten nowojorski okres dokumentuje jego pierwsza powieść – To ja, Ediczka. Książka ta ukazała się najpierw we Francji. Limonow przenosi się do Paryża, gdzie żyje jako pisarz w latach 80. Wtedy też go osobiście poznaję.
(...) 
Nigdy nie osiągnął masowego sukcesu, ale stał się gwiazdą w pewnych wąskich kręgach. Nawet nie tyle należących do literackiego establishmentu, ile najbardziej wówczas w całym Paryżu modnych, jednocześnie najbardziej światowych i alternatywnych. To były czasy punka, pewnej frywolność, okres najlepszej koniunktury na prowokacje i paradoksy. Limonow, publicznie mówiący, że Sołżenicyn to „stary kretyn”, wznoszący toasty na cześć Stalina doskonale się w niej odnajdywał. Wszyscy uważali, że na tle śmiertelnie poważnych, nudnych i szlachetnych rosyjskich dysydentów on jest jak powiew świeżego powietrza. To był najszczęśliwszy okres w jego życiu. To wszystko skończyło się, gdy upadł Związek Radziecki. Limonow porzuca Paryż, dołącza do Serbów w trakcie wojny w Bośni.
(...) 
Po wojnie Limonow wraca do Rosji, tworzy osławioną Partię Narodowo-bolszewicką, wszyscy postrzegają go wtedy jako jakieś zwariowane połączenie sieroty po ZSRR i faszysty. Na początku poprzedniej dekady zostaje osadzony w więzieniu pod zarzutem próby zamachu stanu w Kazachstanie. Siedział prawie trzy lata. Po tym przyjął kolejne wcielenie: stał się jednym z liderów demokratycznej opozycji przeciw Putinowi w Rosji. (...) Jego biografia to zresztą nie tylko materiał na znakomitą powieść przygodową, ale także doskonały symbol tego, co stało się z Rosją i rosyjską inteligencją po upadku komunizmu. 
(...)
 On całe życie jest wierny ideałowi siebie, jaki wypracował sobie, gdy był małym chłopcem. Od dzieciństwa Limonow chciał tak naprawdę tylko jednego: być bohaterem narodowym. Jeszcze przed emigracja pisze poemat "My, bohater narodowy". Ale bohater to nie znaczy "człowiek sukcesu", wręcz przeciwnie. Bohater może być na dnie, może być wielkim looserem, ale nie może się sprzedać.
(http://krytykapolityczna.pl/kultura/czytaj-dalej/carrere-limonow-zawsze-chcial-byc-bohaterem/)

A co mówi o sobie sam bohater?
Czuje się Pan szczęśliwy?
Oczywiście. A jakże. Wszyscy - zawodowcy i amatorzy - uważają mnie za największego rosyjskiego pisarza. I jednocześnie jestem jednym z głównych rosyjskich polityków. Byłem wspaniałym chłopakiem, w młodości pracowałem w charkowskich fabrykach. czego chcieć jeszcze? Niesamowite życie miałem.
(http://krytykapolityczna.pl/kultura/czytaj-dalej/limonow-nie-lubie-spokojnego-glupiego-zycia/)

Druga książka - "Na dno szybu" Leszka Adamczewskiego - to zbiór kilkunastu sensacyjnych reportaży z dziejów Górnego Śląska, przede wszystkim z czasów drugiej wojny światowej i okresu powojennego. We wstępnym fragmencie książki czytamy:
"Na dno szybu" nie jest pracą naukową czy popularno-naukową o dziejach Górnego Śląska w latach 1939 - 1945. Z premedytacją pominąłem wiele ważnych wątków, koncentrując się głównie na wydarzeniach i sprawach, o których rzadziej piszą zawodowi historycy. Wojenne losy skarbów kultury, tajne bronie oraz tajne narady i akcje to także elementy historii Górnego Śląska. Nawet w tak głośnej sprawie, jak prowokacja gliwicka z 31 sierpnia 1939 roku, można znaleźć elementy pomijane przez oficjalną historiografię. 
(Na dno szybu : od Oberschlesien do Górnego Śląska / Leszek Adamczewski, Replika, cop. 2013, s.24)

Książka dodatkowo opatrzona jest wieloma zdjęciami, szkicami i materiałami archiwalnymi, co czyni jej lekturę jeszcze bardziej interesującą.

 okładka        okładka


Kolejne spotkanie 2 lutego z książką "Kobiety bez mężczyzn" S.Parsipur.