piątek, 3 marca 2017

Z literacką wizytą w Japonii

okładka

Wczoraj na dyskusji przy filiżance kawy spotkał się nasz Klub Książki. Tematem marcowym była książka japońskiej autorki Hiromi Kawakami "Sensei i miłość", rzecz wymagająca przez swą odmienność - powolny rytm, skupienie na szczegółach, kontemplacyjność, koncentrację na drobnych wydarzeniach dnia codziennego. Hiromi Kawakami jest jedną z najwybitniejszych współczesnych pisarek japońskich, laureatką wielu nagród i jedną z najczęściej tłumaczonych na język polski.
Bohaterami książki są Tsukiko Ōmachi, samotna 37-letnia kobieta, oraz 70-letni emerytowany nauczyciel języka japońskiego, Sensei Harutsuna Matsumoto. Złożenie identycznego zamówienia w miejscowym barze sprawia, że ich życie nabierze innych barw.
Tytułowa miłość, jako relacja międzyludzka, często pojawia się w utworach autorki, opiera się ona jednak raczej na pragnieniu jakiejkolwiek wspólnoty niż szalonych, romantycznych porywach – trudno ją wyrażać, a nawet w relacji między matką a córką („Manazuru”) przeważa uczucie samotności i niezrozumienia. Wszyscy u Kawakami żyją w pojedynkę. Boją się zobowiązań, nie tylko wobec ludzi – uwagi na temat niechęci do trzymania zwierząt z obawy, że można by się było do nich przywiązać, wyraża zarówno pan Nakano, jak i Sensei. Postaci nie planują zbytnio swoich działań, ich spotkania są często przypadkowe, wszystko zdaje się wydarzać samo z siebie. Dorosłość i tłumaczenie sobie rzeczywistości przychodzi opornie, życie rodzi głównie kłopoty, niezręczne sytuacje i niezrozumienie. (http://japonia-online.pl/article/506) 
Czy jest to jednak książka o miłości? Niekoniecznie.  Bardziej chyba o samotności i strachu z niej wynikającym. 
Jakie wrażenia wywołała w naszych Klubowiczach? Oto przykładowe opinie:
Powolność, delikatność, refleksyjność, kontemplacja, napisana jak w pigułce.
Spokojna, a jednocześnie buduje napięcie i rodzi pytania, co dalej?
Ciekawe - mało ze sobą rozmawiali, ale stworzyła się między nimi bliskość, i ta bliskość drugiej osoby jest najważniejsza.
Ten dystans stwarzał szczególny rodzaj porozumienia - nikt się nie spieszył, nie zdobywał nikogo, nie poganiał. Oboje czekali na coś więcej z rozwagą i ten dystans dał czas na porozumienie.
Początkowo nużąca ze względu na powolny rytm. Później stopniowo zaczyna przemawiać. Zaczynamy rozumieć zamiar autora, który daje czytelnikowi czas na zagłębienie się w temacie i zrozumienie intencji.
Jedyne, co mogę dodać, to - polecamy!
Za miesiąc - "Rachunek" J.Karlssona.