Na majowym spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki, dyskutowaliśmy o książce Sorge, autorstwa Aleksandry Zielińskiej.
Sorge to mała miasteczko na Lubelszczyźnie, gdzie wszyscy się znają i wiedzą o sobie wszystko. Tutaj splatają się losy trzech kobiet. Tula- właścicielka cukierni, Adela- starsza kobieta, próbująca ze wszystkich sił nie dać się chorobie i dziewczyna, która powraca z dużego miasta, z piętnem tej która przeżyła. Łączy ich tajemniczy trzask i historia pewnego dworku.
Książka nie przypadła nam do gustu. Wszędzie tylko cierpienie, ból i przeżywanie traumy z która żadna z bohaterek nie potrafi sobie poradzić, dodatkowo kurczowe trzymanie się przeszłości, zamiast iść do przodu. Typowy obraz Polaka, który kisi się we własnym cierpieniu Same bohaterki nie były zbytnio interesujące, nie wiele się o nich mogliśmy dowiedzieć i nie było wiele momentów w których można było je polubić. Książka patetyczna i przewidywalna. Styl, który chyba miał być perfekcyjny, totalnie się nie sprawdził, spowodował tylko, że czytanie stawało się nużące, do tego stopnia, że trzeba było odłożyć książkę i wrócić do niej później.
To będzie raczej jedna z tych pozycji, której nie zapamiętamy.