wtorek, 25 marca 2025

Cieszę się, że moja mama umarła"-Jennette McCurdy

 Na marcowym spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki omawialiśmy książkę "Cieszę się, że moja mama umarła"- Jennette McCurdy


Mówi się, że miłość matki nie ma granic, jest jedyna w swoim rodzaju i wyjątkowa. A co gdy ta miłość przeradza się w miłość toksyczną? „Cieszę się, że moja mama umarła” to opis właśnie takiej miłości. Opisane w niej uczucie jest toksyczne do szpiku kości, a miłość jest uzależniona od tego czy główna bohaterka będzie miłym i posłusznym dzieckiem.

Jennette McCurdy młoda gwiazda Nicelodiona. Części widzów znana z roli Sam w kultowym serialu iCarly. W swojej książce opisuje relacje łącząca ją z jej matką. Wszystko zaczyna się od pomysłu matki, że młoda Jennette spełni się w roli aktorki. Co z tego, że dziewczynka tego nie chce, nie czuje. Matka wie, co dla dziecka jest najlepsze. Wróży jej świetlaną karierę i całkowicie pogrąża siebie i dziecko w spełnieniu matczynego marzenia- sama nie została gwiazdą, więc jej córka za wszelką cenę nią zostanie. Droga do kariery robi się coraz bardziej wymagająca, naukę w domu trzeba połączyć z wieloma castingami i rozwijaniem potrzebnych umiejętności. Gdy wschodząca gwiazda zaczyna dostrzegać, że kariera aktorska jest nie dla niej, matka szantażem emocjonalnym wymusza dalszą karierę. Dorastając Jennette za sprawą matki i jej kosmicznych wymogów nabawia się problemów z odżywianiem, oraz problemów psychicznych, które będą towarzyszyć jej przez resztę jej życia.

 

Książka porusza bardzo trudny temat, jednak język i styl autorki sprawia, że czyta się ją lekko. Wzbudziła w nas masę emocji, nie koniecznie dobrych. Z niedowierzaniem czytaliśmy jak matka, która powinna być opoką dla dorastającego dziecka, stawia wymagania i szantażem, próbuje wymóc na dziecku swoją wizje. Osoba, która powinna chronić, przed niebezpieczeństwami  w tym także showbiznesu, sama je tam wpycha, licząc na lepsze koneksje i kontrakty. Postawa matki zasługuje na całkowite potępienie. Opisane w niej sytuacje mrożą niekiedy krew w żyłach, jednak pomału pojawia się światełko w tunelu. Tym światełkiem jest ponowna choroba matki, przez wiele lat wykorzystywana jako argument nie do przebicia. Śmierć jest zawsze strasznym przeżyciem, tym bardziej gdy odchodzi ukochana osoba, ale w tym przypadku wydarzenie to może stać się początkiem uleczenia swojego ciała i duszy jak to się stało w przypadku naszej bohaterki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz