Na ostatnim w tym roku spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki rozmawiałyśmy o "Po trochu" W. Gogoli. Za ten debiutancki zbiór mikroopowieści autorka nominowana była do Nagrody Nike, Gryfii czy Angelusa. Wygraną zapewniła jej nominacja do Nagrody Conrada w 2018 roku.
Jak sama przyznała: To
przetworzona autobiografia, podkoloryzowana prawda. 90 procent
bohaterów „Po trochu” to osoby prawdziwe, członkowie mojej
rodziny. Miałam w tym egoistyczny interes, chciałam ich zatrzymać
na dłużej, utrwalić. Główna bohaterka Weronika również jest
mną. Zdecydowałam, że będzie małą dziewczynką. To był dla
mnie wytrych. Bezpieczne schronienie.
Mówi się, że to książka o śmierci. I ta śmierć rzeczywiście pojawia się w każdej z opowieści, patrzy na nas niemal z każdego zdania. Ta opinia jednak spotkała się w trakcie naszej rozmowy z głośnym sprzeciwem. Mimo wszechobecnej śmierci książka ta przyniosła nam wiele radości. Przywołała wiele wspomnień z własnego dzieciństwa, przypomniała o zapomnianych zwyczajach i obrzędach. Spostrzeżenia na temat świata czynione z perspektywy małej dziewczynki wielokrotnie wywoływały uśmiech na naszych twarzach, a wspomnienia narratorki o bohaterach opowieści i anegdoty z nimi związane zapewniają im nieśmiertelność. I mimo że każda z części mówi o czyimś odejściu, to paradoksalnie jest to opowieść o życiu, pewnym cyklu, codzienności.
Uwagę naszą zwróciła też konstrukcja - 12 części w większości interpretacji utożsamianych jest z dwunastoma godzinami czuwania przy zmarłym. Forma ta zaprowadza pewien porządek i harmonię w procesie czytania. Współgra również z inicjującą opowieść pieśnią żałobną "Żegnam cię, mój świecie wesoły...".
Gorąco polecamy!
Na następnym spotkaniu rozmawiać będziemy o książce "Asymetria" Lisy Halliday.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz