środa, 12 grudnia 2018

Oto jestem




Grudniowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki przypadło nam w same Mikołajki - jeszcze raz dziękuję za prezenty :) Temat, z którym przyszło nam się zmierzyć, niekoniecznie był jednak świątecznie radosny. Tym razem rozmawiałyśmy o książce "Oto jestem" autorstwa J. S. Foera.
Jonathan Safran Foer był cudownym dzieckiem amerykańskiej prozy, nagradzanym, docenionym, zwłaszcza za powieść „Wszystko jest iluminacją”. Nowa książka, po dziesięcioletniej przerwie, każe myśleć o nim jako o twórcy dojrzałym i kontynuatorze linii pisarskiej Philipa Rotha. Podczas lektury „Oto jestem” co i raz przypomina się „Kompleks Portnoya” i inne powieści Rotha, w których mierzył się z żydowskością. Tyle że bunt, obrazoburczy humor to tylko niewielka część tej bardzo bogatej, dojmującej powieści Foera o rodzinie i rozpadzie. Owszem, kapitalne są chłopięce szermierki słowne, portret dojrzewania i nieustającej masturbacji, ale w przeciwieństwie do Rotha, który zawsze był piewcą życia, energii witalnej w każdej postaci, w tej powieści obserwujemy zamieranie, dominuje poczucie utraty. To również powieść o tym, że nic się nie powtórzy, a to, co jest, nie będzie trwać zawsze.
I tak w dużym skrócie można chyba streścić nasze wrażenia - lektura to wymagająca, zarówno pod względem treści, jak i języka, czasem szokująco naturalistycznego.
Autor opisuje historię małżeństwa z kilkunastoletnim stażem, przygotowującego się do bar micwy najstarszego syna, które zmierzyć się musi nie tylko z porażką związku i rozpadem własnej rodziny, ale także z rozpadem geopolitycznym Izraela. Bohaterowie zredefiniować muszą podstawowe kwestie dotyczące ich tożsamości; wspólnoty, w której żyją; samotności, która ich trapi.
Nie wszyscy polecają ;), ja jednak jestem za - choćby dla fascynujących słownych utarczek.

W styczniu rozmawiać będziemy o książce pt. "Wyspa" autorstwa S. H. Bjornsdóttir.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz