W miniony czwartek spotkał się po nieco dłuższej przerwie nasz Klub Książki. Tym razem rozmawiałyśmy o "Królu" Szczepana Twardocha. I...? I muszę przyznać, że dumna jestem z Pań niesłychanie. Za cierpliwość, wytrwałość i otwartość umysłu. Szalenie lubię te momenty, kiedy okazuje się, że mimo początkowych problemów z daną lekturą, w końcu kradnie ona serca. Nie inaczej było i tym razem.
"Król" nie jest lekturą łatwą - zarówno ze względu na przedstawioną historię, jak i język w tym celu użyty. Jednakże mnogość wniosków, rozmaitość refleksji i temperatura wrażeń, jakie ta książka wywołała, jest godna podziwu.
Jest to opowieść o Warszawie lat 30. XX wieku:
Piękne samochody, kobiety, zimna wódka i gorąca krew. Boks, dzielnice
nędzy i luksusowe burdele, błoto Woli i eleganckie ulice Śródmieścia.
Żydzi i Polacy. Getto ławkowe i walki uliczne. Etniczny, społeczny,
religijny i polityczny tygiel Warszawy 1937 roku. A ponad wszystkimi
podziałami zasady gangsterskiego świata, w którym siła jest
najcenniejszą walutą.
Co urzekło? Historia; wiedza, którą musiał zdobyć autor, by stworzyć świat przedstawiony, mimo że wiemy, iż to "jedynie" jego wizja tegoż świata; odwaga w podejmowaniu tematów niewygodnych; intrygujący rysunek psychologiczny postaci; interesująca i zaskakująca konstrukcja fabularna. To wszystko sprawiło, że pojawiła się ochota na przeczytanie innych książek autora.
I mimo że wulgarny język i wysoki poziom przedstawionego okrucieństwa czyniły tę lekturę wymagającą, to przez większość Klubowiczek, po pierwszych trudach, została ona "połknięta" w zaskakująco krótkim czasie. Wręcz pojawił się wniosek, że to dość niepokojące - książka, którą określa się jako studium zła, instrukcję wyrafinowanego sadyzmu, powinna odrzucać czytelnika. Tutaj zaskakująco dla wszystkich zadziało się coś przeciwnego.
Na kolejnym spotkaniu rozmawiać będziemy o książce Żanny Słoniowskiej "Dom z witrażem".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz