Godne i niegodne

Drodzy Czytelnicy! Wszyscy wiemy, jak trudno czasem dokonać wyboru spośród dziesiątek dostępnych propozycji wszelakiej maści - nie inaczej jest z książkami. Dlatego tutaj, w tym zacisznym miejscu, czekamy na wasze opinie na temat tego, co przeczytaliście. My również postaramy się na bieżąco zdawać relacje z naszych hitów i nie-hitów. Zapraszamy!

Na dobry początek - moim hitem z ostatnich dni, ukończonym w środku nocy, są "Spóźnione wyznania" J.Boyne'a. Piękna, acz dramatyczna, opowieść o odwadze i miłości, o przebaczeniu - sobie i innym, a także - a może przede wszystkim - o wadze dokonywanych wyborów i  ich nieprzemijającym wpływie na koleje naszego losu. Także o wojnie, która nie tylko tłem jest dla naszej historii, ale i pewną siłą sprawczą. Opowieść napisana pięknym, subtelnym językiem, prowadzącym nas przez meandry ludzkich emocji i rozterek; budującym psychologię i dramat postaci w taki sposób, że chce się więcej, i więcej, i więcej....Zdecydowanie godne uwagi.

Kolejne propozycje:

"Bukareszt. Kurz i krew" M.Rejmer - autorka jest laureatką Nagrody Literackiej GRYFIA (więcej tu http://dwunastkambpszczecin.blogspot.com/2014/06/gryfia-dla-magorzaty-rejmer.html) i po raz kolejny przyznaję, iż nagroda ta jest w pełni zasłużona. Każdy rozdział to swoista perełka i nawet kiedy już nam się wydaje, że nic nas więcej nie zaskoczy, zaczynamy rozdział kolejny i znowu nasza ciekawość rozbudzana jest z jeszcze większą mocą. Autorka w fantastyczny sposób przedstawia historię miasta, która jednocześnie staje się historią całego kraju. Dramatyczną, okrutną, niezrozumiałą - pierwsze rozdziały o dziejach komunistycznej Rumunii to obraz, który na długo zostaje w pamięci. Ale konieczny, byśmy mogli "wgryźć się" w kolejne i choć odrobinę je zrozumieć, przybliżyć się do tego tętniącego swoim rytmem, niby bliskiego, a tak nieznanego miejsca.
To historia o ciągłym poszukiwaniu tożsamości i braku jednoznacznej odpowiedzi na pytania o nią; o rezygnacji, ale też narodowej dumie. Naprawdę warta przeczytania.

"Syn" Jo Nesbo - entuzjastycznie przyjęty przez czytelników i krytyków, określany jako współczesny moralitet i największe osiągnięcie pisarza.... Jest to na pewno dobry kryminał. Akcja mimo początkowej powolności nabiera rozpędu, uatrakcyjniona wystarczającą ilością zwrotów i zagadek, by trzymać nas w napięciu i chcieć jak najszybciej wiedzieć "co dalej?". Przewrotna konstrukcja, w której na pierwszych stronach powieści poznajemy mordercę, jednocześnie z każdą kolejną czując do niego większą sympatię - ma w budowaniu naszego zainteresowania duży udział. Odwieczna walka dobra ze złem, kwestia winy i kary, relatywizacja wartości, do tego świetnie zbudowane postaci - to wszystko sprawia, że jest to dobry kryminał, wart przeczytania. Ale moralitet? przypowieść? To chyba mała nadinterpretacja paru fabularnych faktów. Jest tylko jedna rzecz, która mnie w najnowszej powieści Nesbo mierzi - wątek miłosny.... jak dla mnie zbyt nachalny swą oczywistością, banalnością i absurdalnością jednocześnie. Ale nic więcej nie powiem, by nie psuć przyjemności czytania. Tak czy siak warto!

"Wszechświat kontra Alex Woods" G.Extence - świetny debiut brytyjskiego autora. Historia przyjaźni  nietuzinkowego nastolatka i emerytowanego żołnierza pacyfisty jest okazją do zastanowienia się nad jednymi z ważniejszych kwestii moralnych. Podana lekkim językiem, okraszona brytyjskim humorem, pozornie prosta staje się opowieścią o życiu i  dylematach egzystencjalnych. A co najważniejsze - do takowych rozmyślań dochodzimy zupełnie nieświadomie i gdzieś pomiędzy kolejnymi wydarzeniami, słowami, rozsmakowani w lekturze. Warto po stokroć!

A co byście powiedzieli na szczyptę literatury polskiej? Piszę o szczypcie z lekkim przekąsem, bo dzieło jest dość pokaźnych rozmiarów – mam tu na myśli moją najnowszą perełkę, czyli "Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk. Książka godna smakosza literatury, tylko to nie jest jedno danie, a cała uczta.
Pięknie wydana, z zachowaną wsteczną numeracją hebrajską, ilustracjami, oznaczeniami kolejności stron jak w średniowiecznym kodeksie (tzw.kustoszami) robi prawdziwe wrażenie.
Jeśli chodzi o stronę literacką? Zachwyca językiem, dbałością o szczegóły osiemnastowiecznych realiów, znajomością kultury żydowskiej. Ta książka uaktywnia wszystkie zmysły – słuch, wzrok, węch, smak, dotyk. Nigdy nie sądziłam, że opis błota i mgły może mi sprawić aż tak dużą przyjemność.
Znajdziemy tu mnóstwo ocierających się o siebie wątków, różne perspektywy postrzegania wydarzeń, niezwykłe miejsca i intrygujące postacie. Prawdziwa perła dla miłośników kultury żydowskiej, która współwystępuje tu obok chrześcijaństwa i islamu.
O czym jest książka? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam, a że znajdzie coś dla siebie, nie mam najmniejszych wątpliwości, bo ta pozycja wręcz kipi od różnorodności.
Nic więcej nie napiszę, aby tym, którzy odpowiedzą na wyzwanie, nie psuć przyjemności z odkrywania tego fascynującego świata literackiego. Zapraszam do lektury. - Marysia

"Beksińscy. Portret podwójny" M.Grzebałkowska - najlepiej chyba treść i klimat tej książki oddają słowa od wydawcy: To książka o miłości - o jej poszukiwaniu i nieumiejętności wyrażenia. I o samotności - tak wielkiej, że staje się murem, przez który nikt nie może się przebić. O tym, że czasem bardzo chcemy, ale nie wychodzi. O tym, że życie czasami przypomina śmierć, a śmierć - życie.
To książka dla każdego, kto chciałby odrobinę lepiej zrozumieć historię Beksińskich - ich rodzinę, przyjaciół i ich wzajemne relacje; kto chciałby oderwać się od taniej sensacji i sztampowych opinii, częstokroć bardzo krzywdzących, na rzecz szerokiego, nieraz wydawałoby się brutalnie szczerego obrazu; kto także chciałby dowiedzieć się czegoś więcej o rozwoju zawodowym i inspiracjach obu panów Beksińskich.
Świetnie, lekko mimo trudnego tematu, i na wielu płaszczyznach napisana opowieść o trudnych ludzkich emocjach - po prostu.

Stasiuk. Uwiódł mnie już na studiach swoją „Duklą” i „Opowieściami galicyjskimi”. Teraz kolejny raz powraca do mnie w zbiorze felietonów „Nie ma ekspresów przy żółtych drogach”. Lektura tym bardziej zachwycająca, że dojrzalsza i bardziej świadoma. To, co kiedyś pociągało intuicyjnie, teraz uzupełnione poczuciem zrozumienia. Świat zbudowany słowami porywa i pozwala się w sobie zagłębić. Odczuć wszystkimi zmysłami. Zastanawiające ile poetyckości może zmieścić się w prozie. To lektura dla mnie intymna. Doświadczenie nagłego błysku rozpoznania w przeżyciu innego człowieka. Jak znajoma twarz wśród nienazwanego tłumu.
Stasiuk daje mi to wszystko, czego zazwyczaj brakuje mi w polskiej prozie – język, który już sam w sobie jest wielką przyjemnością, wyważoną formę, a przede wszystkim... faktycznie ma coś do powiedzenia. I jeszcze ten brak zmanieryzowania, maski „wielkiego pana pisarza”. W tej prozie jest prostota, autentyczność i chcę jej słuchać. Posłuchajmy zatem:
„Mówię do was z bardzo daleka. Mówię do was z głębi własnego życia. Moje słowa są przesiąknięte tym wszystkim, co było. Przeszłość i doświadczenie nadają im sens. Gdybym przemawiał tymi słowami przed, powiedzmy, dziesięciu laty, znaczyłyby coś zupełnie innego. Opowiadałyby inną historię. Byłyby młodsze. A gdyby to były słowa sprzed lat trzydziestu, to niewykluczone, że brzmiałyby tak, jakby nigdy nie miały zamilknąć. Jakby głos miał nigdy nie ucichnąć.
Zawsze przemawiamy z przeszłości własnego życia, które jest ciemne i nieznane innym. Jest ono ciemne i nieznane dla mnie samego, bo przecież słowa ledwo mogą dotknąć tego, co przeżyłem. Czasami wydaje mi się, że pamięć ocala to wszystko, co się złożyło na nasze istnienie. Ale to nieprawda. Ocala zaledwie część opowieści. Część, którą jesteśmy w stanie udźwignąć.” (A.Stasiuk, Nie ma ekspresów przy żółtych drogach, Wołowiec, 2013, s.161). - Marysia

Jaume Cabré - jego "Wyznaję" okrzyknięte zostało arcydziełem, lekturą obowiązkową dla każdego szanującego się miłośnika literatury, przełomem w historii literatury, a wręcz "książką, która przeżyje nas wszystkich"... cóż, mimo wielkich chęci nie udało mi się dobrnąć nawet do połowy tego przełomu, a co dopiero docenić. Postanowiłam jednak dać autorowi jeszcze jedną szansę przy kolejnej wydanej w Polsce powieści (chociaż napisanej przed "Wyznaję", w 2004r.), a mianowicie przy "Głosach Pamano" i.... zakochałam się! Z ręką na sercu wszystkim, których "Wyznaję" zniechęciło, polecam "Głosy...." (a także "Jaśnie Pana" przy okazji)."Głosy Pamano" to wielopłaszczyznowa opowieść o poszukiwaniu prawdy, sprawiedliwości, także siebie. Opowieść o mechanizmach władzy, manipulacjach; o tym, jak łatwo zostać zakładnikiem i ofiarą wielkiej historii. Przypadkowo odnalezione dzienniki stają się zaczątkiem fascynującej, wielotorowej opowieści, w której trudna historia hiszpańskiej wojny domowej i dyktatury generała Franco ściśle splata się z teraźniejszością. Wielotorowość fabuły przejawia się też w wielogłosowości narracji, w jej spiętrzeniu, w dalekiej od tradycyjnej budowie składniowej, gdzie często brak znaków interpunkcyjnych, a w jednym zdaniu spotykamy kilkoro narratorów mówiących o różnych zdarzeniach i czasach. Wszystko to jednak tworzy piękną całość, buduje klimat tej opowieści, wzmacnia jej wymowę. Zdecydowanie na plus!

D.Tartt "Szczygieł" - trzecia powieść w dorobku autorki, długo wyczekiwana, zdobyła Nagrodę Pulitzera i Carnegie Medal oraz okrzyknięta została największym wydarzeniem literackim dekady. Historia Theo, cudem uratowanego z wybuchu, w którym ginie jego matka. Ze zniszczonego muzeum chłopiec wynosi jej ulubiony obraz, przyciągający i fascynujący go w niewyjaśniony sposób. Te zdarzenia determinują jego całe życie. Oto fragment jednej z recenzji: 
Powieść Tartt imponuje nie tylko epickim rozmachem, ale też tym, w jaki sposób przekształca motywy literatury popularnej (zaginione dzieło, tajemniczy sklep z antykami) po to, by służyły nie tylko intrydze. Podobnie jak u Dickensa, najważniejszy jest tu bowiem portret pewnego życia, które, jak sam bohater mówi, jest klęską (choć z możliwością odkupienia win). Wchodzimy w ten świat jak w najlepsze powieści o dorastaniu. I trudno wyjść, bo Tartt trzyma czytelnika na łańcuszku. (www.polityka.pl)

„Etta, Otto, Russel i James” Emmy Hooper Wyobraźmy sobie ogromne przestrzenie porośnięte złocistą, falującą trawą, w oddali błyszczy tafla jeziora, a na horyzoncie widnieje kontur skał. Kanada. Jak okiem sięgnąć brak śladów obecności ludzkiej. Jednak jeśli się dobrze przyjrzymy, możemy dojrzeć zarys postaci, której sylwetka odcina się lekko od otoczenia. Stąpa powolnym, miarowym krokiem. Jej długie, wełnistobiałe włosy tańczą na wietrze w rytmie traw. Bystry obserwator dojrzy, że to idąca kobieta, z siecią zmarszczek na twarzy, może około osiemdziesięcioletnia. Idzie i śpiewa. Jeśli obserwator będzie bystry i do tego wytrwały, zdoła dojrzeć kilka kroków za nią niekiedy wyłaniający się znad traw trójkątny pysk zwierzęcia. Ni to pies, ni to wilk... Niekiedy kobieta odwraca się i przerywając śpiewanie, mówi coś do swojego dziwnego towarzysza. Kim ona jest? Dokąd zmierza? Dlaczego wędruje samotnie przez pustkowie?
Zaintrygowani? Ja bardzo. Od pierwszej strony do ostatniej. Aby dowiedzieć się więcej, zapraszam do lektury książki Etta, Otto, Russel i James” Emmy Hooper. Przeczytałam ją przed kilkoma dniami i nie mogę przestać o niej myśleć, jej obrazowość narzuca się nieustannie mojej wyobraźni. Zastanawiam się co mnie w niej najbardziej pociąga i trudno mi to określić. Być może pogoda ducha i poczucie humoru, może głęboka mądrość lub doskonały styl. Oczywiście nie bez znaczenia pozostaje fakt wprowadzenia do fabuły świnki morskiej o imieniu Płatek, i chociaż być może nie jest to przepis na stworzenie dobrej literatury, na pewno gwarantuje mój entuzjazm. Zapewniam jednak, że jest to jedynie walor poboczny.

To jedna z tych książek, po przeczytaniu których odczuwa się żal, że nie można ponownie zrobić tego po raz pierwszy i tęskni się za bohaterami. Ja tęsknię za Ettą i chciałabym ją spotkać na swojej drodze. - Marysia

"Idź, postaw wartownika" Harper Lee - hmmmmm.... mam bardzo mieszane uczucia. Czekałam na tę premierę, emocje towarzyszące dość powikłanej historii tej książki jedynie podsycały ciekawość. Historia Skaut powracającej do Maycomb miała być studium 26-latki wkraczającej w dorosłe życie, konfrontującej teraźniejszość ze wspomnieniami, wnikliwą podróżą wiodącą nas przez meandry sumienia. No cóż....trochę musimy się naczekać, by dojść do sedna sprawy, choć prawdą jest, że jak już tam trafimy, to robi się przełomowo i emocjonalnie. Jestem odrobinę tą książką zawiedziona - wydaje mi się dość płytka, mimo wzniosłych słów i idei powierzchowna, momentami nudna w swej rozciągłości, a z drugiej strony pozostawiająca nas z niedosytem w kwestiach najważniejszych... Może po prostu moje oczekiwania były zbyt duże. Czy warto po nią sięgnąć? Oczywiście. Choćby ze względu na zupełnie nowy obraz bohaterów. Ale naprawdę bardzo się cieszę, iż debiutem pisarki było "Zabić drozda".

"Lustrzany świat Melody Black" Gavin Extence - autor zdobył moje serce swoją pierwszą książką (o której wyżej), dlatego z niecierpliwością czekałam na kolejną. Tym razem jest to opowieść o Abigail - młodej kobiecie mieszkającej w Londynie, zarabiającej na życie okazjonalnym pisaniem felietonów na temat szeroko pojętej kultury do poczytnych magazynów, będącej w stałym związku z niezwykle oddanym mężczyzną. Historia jakich wiele, prawda? Poznajemy jednak Abby w sytuacji, która obudzi w niej to, co za wszelką cenę próbuje zwalczyć - chorobę psychiczną, wiążącą się z hipomanią, depresją i bezsennością. Od tego momentu towarzyszymy jej na wszystkich etapach choroby, poznajemy myśli i motywy działania, jesteśmy świadkami zmiennych nastrojów i nieszablonowych zachowań. Jedno zdarzenie prowadzi naszą bohaterkę do rozważań na temat banalności śmierci w wielkomiejskim, współczesnym społeczeństwie; nad tym, jak dużą nieumiejętnością współodczuwania się cechujemy. Jednocześnie śledząc jej historię nie jesteśmy w stanie nie współodczuwać i nie zastanawiać się - po raz kolejny - nad kwestiami zdawałoby się podstawowymi: zaufanie, troska, oddanie, ulotność kontroli nad własnym życiem czy granica między normalnością a szaleństwem... Nie zdradzę Wam, kim jest Melody i jej lustrzany świat ani jaka była motywacja autora do stworzenia tej historii. Warto sięgnąć po nią i przekonać się samemu. Mi nie pozostaje nic innego, jak czekać na kolejną pozycję tego autora. Na zachętę krótki cytat z Abby: ...ze wszystkich zwierząt tylko ludzie posiadają zdolność cierpienia w trzech czasach: opłakiwania przeszłości, rozpaczania nad teraźniejszością i obawiania się tego, co przyniesie przyszłość.
  • Beksińscy. Portret podwójny/M.Grzebałkowska
  • Bukareszt/M.Rejmer
  • Etta, Otto, Russel i James/E.Hooper
  • Głosy Pamano/J.Cabré
  • Idź, postaw wartownika/H.Lee
  • Księgi Jakubowe/O.Tokarczuk
  • Liście w księżycowym blasku/T.Kinkel
  • Lustrzany świat Melody Black/G.Extence
  • Nie ma ekspresów przy żółtych drogach/A.Stasiuk
  • Pustynia Tatarów/D.Buzzati
  • Spóźnione wyznania/J.Boyne
  • Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął/J.Jonasson
  • Syn/J.Nesbo
  • Szczygieł/D.Tartt
  • Tabletki z krzyżykiem/Sz.Hołownia
  • Urodziny prawie wszystkich/T.Tellegen
  • Wszechświat kontra Alex Woods/G.Extence

8 komentarzy:

  1. Coś ode mnie... dla chcących się zagłębić w refleksji egzystencjalnej na temat tego jak warto "zagospodarować" życie, naszych oczekiwań względem niego i sensem wyczekiwania tego co dopiero "przyjdzie", polecam "Pustynię Tatarów" Buzattiego.
    Dla chcących spojrzeć na Kościół z innej perspektywy, bez uprzedzeń, ale krytycznie i z ogromną dawką poczucia humoru, polecam "Tabletki z krzyżykiem" Hołowni (tudzież inne pozycje).

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm..Rejmer w "Bukareszcie.." faktycznie jest świetna, ale na razie połamałam sobie zęby na opisach komunistycznych okropności i przyczajam się do kolejnego skoku, na razie zbieram na to siły.. Język jest piękny, ale książka trudna dla wrażliwców, przekonałam się za to, że warto i nie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wpadła mi dziś w ręce (w bibliotece na Marcina właśnie) książka sprzed połowy mojego życia, która bardzo utkwiła mi w pamięci i od wielu lat żyła w niej swoim życiem, powracając nieoczekiwanie licznymi motywami i obrazami. Mam na myśli "Liście w księżycowym blasku" Tanji Kinkel- lektura niezwykle wciągająca, pełna tajemnicy i egzotyki hiszpańskiego islamu.Jedna z tych lektur, które pochłaniane z nieumiarkowaniem rodzą smutek, że nieuchronnie zmierzają do końca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki prezent chciał dostać niedźwiedź? Jak spędzał urodziny jedwabnik? Kogo zaprosił kos? Czy tur też obchodzi urodziny? Moja perełka - "Urodziny prawie wszystkich". Książka, która zachwyci przede wszystkim dorosłych. Totalnie odjechana.

    OdpowiedzUsuń
  5. A może tak jakiś smaczny reportaż? Dla smakoszy języka - "Nie ma ekspresów przy żółtych drogach" Stasiuka. Smacznie i z umiarem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A gdyby tak wyskoczyć przez okno razem ze stulatkiem? Tak jak bohater "Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął". Mnie taka czasami bardzo kusi. Zwłaszcza, że przy takim kompanie nie sposób się nudzić...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej, już od dwóch tygodni zwlekam z lekturą "Lustrzanego świata...", cyklicznie przekładając mój egzemplarz z wierzchu mojej przyłóżkowej stertki książek na sam dół, a tu taka intrygująca recenzja! Wracam do domu, zamykam się w sypialni i niech nikt nie waży się przestępować progu!!

    OdpowiedzUsuń